Grzechy e-commerce w content marketingu. Co hamuje Twoją sprzedaż i widoczność?

Grzechy e-commerce w content marketingu. Co hamuje Twoją sprzedaż i widoczność

Content marketing to dziś jeden z głównych motorów sprzedaży w e-commerce. Niestety, wielu właścicieli sklepów internetowych traktuje go jak dodatek, a nie realne narzędzie wzrostu. Efektem jest przepalanie budżetu na treści, które ani nie edukują, ani nie konwertują. Co gorsza, często również szkodzą wizerunkowi marki.

W tym artykule przyglądamy się najczęstszym błędom, które firmy popełniają w treściach – od blogów, przez newslettery, po opisy produktów i treści w social mediach. Jeśli chcesz, by content faktycznie sprzedawał i wspierał SEO, unikaj tych pułapek.

Parcie na sprzedaż za wszelką cenę

Treści, które krzyczą „Kup teraz!”, mogą zadziałać w kampaniach sprzedażowych, ale w content marketingu są jak reklama podszywająca się pod poradnik. Użytkownik widzi manipulację, co prowadzi do utraty zaufania. A jak wiadomo, brak zaufania, to brak sprzedaży.

Jak to wygląda w praktyce?

  • Artykuł ma tytuł edukacyjny, ale w środku znajdują się cztery akapity o ofercie firmy.
  • W opisie produktu więcej miejsca poświęcono superlatywom niż rozwiązaniom problemu klienta.

Lepszym podejściem jest pokazanie rozwiązania, zbudowanie wartość, a dopiero potem zaproponowanie zakup.

Brak strategii i regularności

Rozpoczęcie bloga, serii postów czy newslettera bez planu to jeden z najczęstszych grzechów. Po kilku miesiącach motywacja spada, treści stają się przypadkowe lub znikają całkowicie. W oczach klienta oznacza to, że firma nie ma nic do powiedzenia.

Dlaczego to problem?

  • Google premiuje regularność i aktualizacje.
  • Nieregularność, to niższe zasięgi w social mediach.
  • Brak strategii, to brak konwersji.

Zdecydowanie lepszy efekt osiągniesz, jeśli zaplanujesz kalendarz treści na kwartał do przodu, uwzględniając lejki zakupowe i evergreen content.

Ilość kosztem jakości

Publikowanie „dla samej publikacji” to błąd, który kończy się wypełnianiem bloga wodolejstwem. Zamiast wartościowego tekstu otrzymujemy „ścianę słów”, która niczego nie wnosi, nie edukuje, nie inspiruje i ostatecznie nie działa.

Typowe objawy:

  • Artykuły bez konkretów, cytatów, przykładów, danych.
  • Treści pisane pod SEO, ale bez wartości merytorycznej.

Lepiej opublikować jeden solidny tekst miesięcznie niż cztery miałkie wpisy. Treść powinna mieć jasny cel: edukować, odpowiadać na pytania, prowadzić do konwersji.


Brak zrozumienia odbiorcy

Treść „dla wszystkich” jest treścią dla nikogo. Firmy często piszą do siebie, o sobie i w swoim języku. Zero zrozumienia, zero języka korzyści, zero myślenia o tym, kto jest po drugiej stronie ekranu.

Jak to się objawia?

  • Teksty pełne branżowego żargonu.
  • Opisy produktu skupione na cechach, nie efektach.
  • Brak segmentacji treści (np. osobno dla nowych klientów, osobno dla powracających).

Istotą zrozumienia odbiorcy są persony. Zadaj sobie pytanie: „Czego ta osoba nie wie, co ją blokuje, czego się boi?”.

Brak form wizualnych i multimediów

Długie, jednolite bloki tekstu odstraszają. Oko użytkownika szuka punktów zaczepienia: grafik, ikon, tabel, cytatów, wideo. Tymczasem wiele firm nadal tworzy treści tekstowe bez żadnych wizualnych wzmocnień.

Skutek:

  • niższy czas na stronie,
  • wyższy współczynnik odrzuceń (bounce rate),
  • gorsze wyniki w SEO.

Dodawaj grafiki, ilustracje, checklisty, nagrania wideo. Nawet najprostszy schemat procesowy może zwiększyć skuteczność treści.

Błędy językowe, ortograficzne i redakcyjne

Nic tak nie obniża profesjonalnego wizerunku marki jak błędy ortograficzne, niechlujna składnia, czy nieczytelny układ tekstu. Niestety, ale jest to nadal powszechne. Zwłaszcza w e-commerce, gdzie opisy produktów często powielane są z błędami od producentów.

Konsekwencje?

  • Spadek zaufania do marki.
  • Opinia o firmie jako „amatorskiej”.
  • Mniejsza skuteczność treści w pozycjonowaniu.

Żeby temu zapobiec, stwórz checklistę redakcyjną i trzyetapowy proces akceptacji treści (copywriter – korekta – SEO – publikacja).

Wklejanie z AI bez sensu i kontekstu

Szybki content generowany przez narzędzia AI wygląda dobrze, dopóki się nad nim nie zastanowimy. Treści bez stylu, kontekstu, dopasowania do odbiorcy tylko zwiększają szum informacyjny. A użytkownicy są dziś na to bardzo wyczuleni.

Używaj AI wspomagająco – do planowania, propozycji struktury, researchu – ale ostateczna wersja powinna być pisana przez człowieka, dla człowieka.

Zły content nie tylko nie działa. On szkodzi.

Złe treści nie tylko nie sprzedają – one aktywnie zniechęcają. Odpychają klienta, odstraszają Google’a, a w dłuższej perspektywie niszczą markę, nad którą ciężko pracujesz.

Ale dobra wiadomość jest taka, że content marketing można naprawić. Potrzeba tylko:

  • strategii,
  • zrozumienia odbiorcy,
  • systemu tworzenia i dystrybucji treści,
  • i zespołu, który wie, co robi.

Nie chcesz popełniać tych błędów?

Spis treści: