Grzechy branży e-commerce w content marketingu

Branża e-commerce w Polsce rośnie w siłę, ponieważ nabywcy internetowi wydają na zakupy coraz więcej pieniędzy. Nic w tym dziwnego, skoro taka metoda nabywania produktów i usług jest wygodniejsza niż ta tradycyjna. Na rynku działają internetowe biznesy, które wspierają sklepy internetowe poprzez usługi sprzedażowe, marketingowe, logistyczne, kończąc na obsłudze klienta. Większość z tych firm opiera swój biznes na content marketingu, dominującym na e-podwórku.

Content marketing

Istota marketingu treści polega na dotarciu do potencjalnego klienta z przekazem o produkcie. Powinno odbywać się to w sposób jak najmniej zauważalny, którego nie skojarzy on z klasyczną reklamą. Do najczęściej wykorzystywanych narzędzi content marketingu należą social media, newslettery, a przede wszystkim tak popularne teksty na blogi firmowe. Najważniejszą korzyścią płynącą z content marketingu są wyraźnie wyższe skuteczności w generowaniu leadów oraz, co tyczy się blogów firmowych, umacnianie pozycji eksperta w branży. Jednak, czy firmy mające wspierać biznes e-commerce same nie strzelają sobie w stopę słabym contentem?

Słaby content marketing w branży e-commerce – skąd się bierze?

Z tym złym contentem jest tak, że mało osób w branży go zauważa. Wydaje mi się, że trzeba stanąć obok, by dostrzec, ile błędów jest popełnianych w artykułach wypuszczanych nawet przez dobrze prosperujące firmy. Czy większość pisze po to, żeby tekst pojawił się na stronie? Dla odwiedzających? Dla kliknięć? W tym artykule zajmę się przedstawieniem błędów strategicznych oraz przyjrzę się błędom stylistycznym, leksykalnym i ortograficznym.

Parcie na sprzedaż

Niektóre firmy sądzą, że marketing treści nie różni się od kampanii w Google AdWords” – takim zdaniem zwabił mnie kiedyś pewien wystawca na Targach E-handlu myśląc, że prowadzę firmę i poszukuję agencji content marketingowej. Jest w tym wiele prawdy. Oczywiście wszystkie działania marketingowe powinny mieć jeden wspólny cel – sprzedaż, jednak musimy pamiętać o tym, że zanim potencjalny klient wklepie w wyszukiwarkę konkretną frazę, na którą pojawi się reklama, przechodzi długą drogę. Dlatego content marketing powinien mieć wartość, która oparta jest na zaciekawieniu odbiorcy, a nie na bezpośrednim przyciągnięciu go, żeby tylko sprzedać. Teksty pisane „pod sprzedaż” są coraz częściej widoczne. Stwarza to poczucie, że firma koniecznie musi zarobić, tu i teraz. Nie wróży to niczego dobrego i źle wpływa na jej wizerunek.

Brak kontynuacji

Rozpoczynając swoją przygodę z content marketingiem wiele firm zapomina, że wypadałoby ją kontynuować. Można zrozumieć zmianę formuły, ilości tekstów, teksty gościnne, jednak zakładając np. bloga firmowego, trzeba mieć na niego pomysł i długoletnią strategię. Przynajmniej szczątkową. Nieregularność jest dla klienta znakiem, że nie warto wchodzić na stronę, na której nie mogą spodziewać się treści.

Ilość, nie jakość

Odwrotnością braku kontynuacji jest zbyt przesadna ilość tekstów. Firma założyła, że będzie wypuszczać dwa teksty miesięcznie. Po kwartale przychodzi pustka, bo nie ma o czym napisać, ale założenie to założenie. Piszemy i publikujemy. Efekt? Publikacja o niczym, bez merytorycznej treści.

Długość tekstu

Czyli im dłuższy, tym bardziej się znam. Niekoniecznie. Sporo firm przekonało się już o tym, że warto skrócić tekst, niż opowiadać na siłę o tym samym zagadnieniu, jednak w innej formie. Nie bez powodu treści dziennikarskie mają określone wytyczne co do długości tak, żeby zachować to co najważniejsze. Czytając na co dzień wiele tekstów, myślę, że tracę czas i zainteresowanie tematem. Spowodowane jest to doszukiwaniem się w treści tego, co mnie interesuje.

Skupianie się na ofercie

Rozumiem fakt, że firmy są dumne ze swojej oferty i chciałyby powiedzieć wszystkim i wszędzie, co można u nich kupić. Spójrzmy jednak na idee marketingu treści, która wyraźnie mówi, że potencjalny klient nie powinien wyczuć, że ma do czynienia z reklamą.

Tylko tekst

Dla większości użytkowników brak grafiki pojawiającej się w artykule to duży błąd, ponieważ oko ludzkie skupia się bardziej na obrazie, zdjęciu czy infografice, niż na słowie pisanym. Grafika może zastąpić całą ścianę tekstu i będzie to bardziej opłacalne niż wywody nad danym tematem, nawet merytorycznie napisane.

Błędy stylistyczne

Niespójny tekst z brakiem wyjustowania i zakłócony złożonymi zdaniami, w których trudno się zorientować. Trzeba pamiętać: przekaz musi być jasny, inaczej nikt nie zada sobie trudu, by go zrozumieć. Szczególnie w Internecie.

Błędy ortograficzne

Wydaje mi się, że o tym nie powinnam w ogóle wspominać, ponieważ firma, która wypuszcza teksty z błędami ortograficznymi, nie powinna w ogóle publikować treści.

Aby stworzyć dobry content, trzeba zastosować się do kilku zasad, które wystarczą, żeby tekst nie był odebrany za niechlujny, niepoprawny czy skłaniający tylko do sprzedaży. Sporo firm ma do tej pory problem z opanowaniem poprawności językowej, zachowaniem charakteru informacyjnego, stworzeniem nietuzinkowej treści czy nastawienie przekazu do wybranej grupy docelowej. Czas spojrzeć na swoje teksty krytycznym okiem droga branżo i naprawić błędy.

Oczywiście, można również nie publikować w ogóle

Pokazane w niniejszym artykule przykłady błędów pochodzą z ogólnodostępnych stron internetowych. Nie chcę nikogo wskazywać bezpośrednio palcem, ponieważ celem wpisu nie jest ośmieszanie, tylko edukowanie.

Jeden komentarz

  1. Wszystkie te przykłady wyglądają jakby pochodziły z zaplecza pozycjonera. Aż się wierzyć nie chce, że takie kwiatki można spotkać na oficjalnych stronach i profilach stron. Tak się jednak najczęściej dzieje wtedy, kiedy oszczędza się na copy i wszystko robi własnym sumptem 😉

Skomentuj MichałAnuluj odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *